W ciszy budzę się do życia,
wstaje świt o własnych siłach.
A ja nigdy nie podrywam się do lotu
tylko czekam.
Odwiedzam cudowne miejsca,
bezkarnie i na gapę.
I wtedy więcej widzę
i czuję też inaczej.
A później kiedy dzień zasypia
w puchowej kołdrze za horyzontem,
mogę wspominać swoje podróże
i oprawiać je w cudowne,
niczym nieograniczone ramy,
by wrzucać nowe myśli,
zamieniać obrazy, by czuć się szczęśliwą
i wolną zarazem.
I gdy spadnie pierwszy śnieg
popatrzyć przez okno
i wyobrażać sobie ciepłą plażę
i morze i czapkę na głowie i ……….
to co tyko zechcę i ……….
a reszta sama się w głowie ułoży.