Perełki deszczu

Na pajęczynie znów tańczą radosne kropelki październikowego deszczu.
Cały świat moknie pod ciężkim dachem z deszczowych chmur.
Mam całkiem przemoczone włosy.
Uciekam do ciepłego domu, gdzie w zacisznym kącie ktoś rozpalił ogień w kominku,
tak jak by spodziewał się niespodziewanego gościa.
Siadam niepewnie na miękkiej sofie, skóra jest ciepła od płomieni ognia,
otulam się pledem w kratę i swoimi myślami.
Przymykam oczy.
Odpływam na fali ciepłych podmuchów buchającego wciąż czerwono żółtego ogniska.
Widzę tylko Ciebie, przesuwasz się delikatnie, bezszelestnie niczym kot,
tak by mnie nie rozpraszać, nie budzić z objęć błogiego ciepłego wypoczynku.
Jesteś szczęśliwy, nie rozmawiamy, nasze oczy zatapiają się w sobie,
widzą i czują wszystko.
Podchodzisz bliżej, dotykasz nieśmiało moich wilgotnych włosów,
zakręcasz ich pasemka na swoich palcach, oplatają cię jak pajęczyna,
pozostawiając na nich kilka kropelek październikowego deszczu.
Otwieram oczy, jesteś, nie zniknąłeś, jestem w Twoich cudownych ramionach.
Tak mi tu dobrze.

Grosik

Za Twoje myśli oddałbym grosz – tak brzmią jego słowa.
Za Twoje usta – świat bym podpalił.
Za Twoją miłość – szedł bym na koniec świata by wrócić do Ciebie.

Masz usta.
Masz ciało.
Masz miłość.
Lecz myśli zawsze zostaną wolne.

To moja wyspa, na której przysiadam,
gdy dni są nieznośne, a noce zbyt długie.
Gdy dni są pochmurne, a noce samotne.

Kraina wspomnień, kraina marzeń.
Bez grosza przy duszy, bez zbędnych bagaży.
Z nadzieją w rozwianych włosach i błyszczących oczach.

Grosik za Twoje myśli – czy to nie za mało ?

Moja wolność

Ktoś, ktoś kto jest dla mnie ważny poprosił abym napisała o Bogu.
Zapytałam – jak, czy dam rade, w prosty ludzki sposób.
Czy podołam ?
Odpowiedział – Tak.

Wiem, mój Bóg jest wszędzie.
Czuwa nade mną gdy śpię,
Gdy jadę do pracy.
W pracy.
Przecież wciąż czuję jego obecność.

To on z godziny na godzinę, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, rok po roku daje mi siłę, bym wychowywała mojego syna, kochała mojego męża. Była dobrą matką i dobrą żoną, dobrym człowiekiem.
Moja przygoda z Bożą Opatrznością rozpoczęła się czterdzieści dwa lata temu. O nie, nie czytelniku, mylisz się nie od zawsze czuję jego cudowną, niesamowicie oczywistą i tak zwyczajnie prostą opieką, pomocną silną ręką.
To długi proces, który nie ma końca. Ilekroć myślę, że jestem wyzwolona spod mocy diabła i dziękuję Bogu, ten atakuje mnie ze zdwojoną siłą.

Bóg to nieskończona miłość.
Nie zawsze to mówiłam, nie zawsze to czułam.
Ileż to razy moje usta, moje rozżalone i rozdarte serce krzyczało, oskarżając Go o wszystko zło, które mnie spotkało.
Egoistycznie, ze ślepą pewnością siebie brnęłam w czarna dziurę mojego żalu i rozpaczy.
Świat był mi obcy, a Bóg był wrogiem, tak było.

Czy to już za mną,
Nigdy tego nie wiem.
Tak bardzo bym chciała, by tak właśnie było.

Wciąż upadam, czasami bardziej boli, czasami mniej ale zawsze boli.
Chyba z czasem bardziej bo przecież świadomość Jego obecności i miłości jest większa.
Wciąż walczę.