Jaśmin

Witaj cudowny czerwcu pachnący jaśminem.
W kremowej koronie zwiewnych płatków,
Soczystych liści, pachnący latem.

Rozkwitasz tak w pełni na powitanie
Gorącego lata, tonącego w zieleni
Na początku czasu.

Przychodzisz cichutko już majem rozgrzany,
By nam oferować barwny dywan polny.
Łąk obfitych kwieciem, kolorów, zapachów.

Zniewoleni bez reszty, w oceanie twych skarbów,
Zakochani w twych smakach truskawkowej symfonii,
Zachwyceni jak dzieci sycąc oczy i serca, znajdujemy się znowu.

W oczach naszych szafiry z chabrowego bukietu,
Nasze usta czerwone z malinowej rozkoszy.
Zachód słońca nas wabi, rudo fioletowy,
jakby kąpał się w morzy jagód słodkich i wonnych.

My radośni i młodzi mimo czasu upływu,
Wiosen wiele za nami, jaśminowych czerwcowych,
Wciąż na nowo i chętnie odkrywamy natury
Tajemnice odwieczne, jasne, proste i piękne.

Cienie i łzy

Na delikatnej strunie cienia zawisła łza.
Jedna zrozpaczona cicha łza.
Nie może opuścić tego miejsca, od niej wszystko zależy.

W smutnych barwach nocy płacze.
Tylko wewnętrzna siła ja trzyma, nie puszcza.
Tylko ten jeden głos, jego moc, jego ton.

Uspokaja wiatr, by zbyt mocno nie szarpał
Nadwątlone już siły małej smutnej łzy.
By dał spokój, by przestał, by nie igrał już z nią.

I odzywają się strach i ból, wielka tęsknota.
Ciemność okala drżące załkane serce.
Z kątów wciąż patrzą smutne oczy lęków.

I już nie ma siły i upada, na twardą powłokę swojej wielkiej rozpaczy.
A tuż za nią już pędzą pozostałe, jej siostry,
Towarzyszki jej bólu.

Z pierwszymi promieniami zorzy porannej,
W słońcu jutrzenki, w tęczy istnień ich małych,
Wysychają bezgłośnie i ślad po nich ginie.

Ciemne do widzenia niesie jasne dzień dobry.

Bo wiosną

Bo właśnie wiosną budzą się uczucia,
jak delikatne promienie nieśmiałego słońca,
które rozgrzewa jeszcze zimne policzki
schowane w cieniu zimowej poświaty..

I Ty też to czujesz, twój uśmiech to zdradza,
jakoś cieplej zrobiło się miedzy nami.
Ty jesteś zimowy lecz wiosna
rozgrzewa już serce Twoje i i twarzy kawałek.

Mam wiosenne myśli, a ty letnie plany.
Mam rumieniec na twarzy i znów kilka piegów.
Ty je będziesz liczył i znów się nie zgodzi
ten dziwny rachunek, ta igraszka ze słońcem.

Będziesz je zaznaczał wciąż pocałunkami,
ja będę się śmiała na głos i donośnie,
moje serce w Twoich dłoniach się znajdzie
Twoje w moich spocznie i już tam zostanie.

Na zawsze i wciąż będzie z nami wiosna,
ja będę się śmiała, a ty liczył piegi
małe rude kropki pośród mojej twarzy,
które tak lubisz pieścić w słonecznej altanie.