Na zaduszki

Hej kolorowa jesieni, hej złota!
Witaj !
Zakryta, pokraszona barwami,
owinięta jak szalem siwą mrozu draperią.
Jesteś jak niespodzianka co wynurza się z wiatrem,
i maluje pejzaże nie z tej ziemi, choć ziemskie.
W tańcu wiatru, w muzyce, którą słyszą nieliczni
dajesz wolność naturze, dajesz spokój jej zmysłom.
I prowadzisz nas w końcu na kres drogi, w to miejsce
gdzie spotkamy się wszyscy, po wędrówce, po trudzie.
W blasku znicza zamknięci, wspomnień wstęgą owici
kolorami chryzantem, zielonością ich liści
popłyniemy jak myśli, pożegnamy te strony,
może żeglarz strudzony, nasz przewoźnik się spóźni,
jeszcze troszkę tu będzie tak wesoło, tak gwarno,
ale wszystko jak mówią kiedyś wreszcie się kończy.
I wsiądziemy w tę podróż tacy sami choć inni
z duszy tylko złożeni, tej cudownej, niewinnej.
I przyjdziemy tu czasem, przywitamy się cicho
zapalimy znicz ciepły, pomodlimy się za tych,
którzy jeszcze na świecie toczą walkę o jutro,
by tu doszli do celu i znaleźli wytchnienie,
zobaczyli blask słońca, jego wszystkie odcienie.
Zobaczyli kres drogi i początek ich szczęścia
do którego dążyli z nadziejami i wiarą
odebrali nagrodę i cieszyli się z nami.
I znów tu będzie gwarno, i znów śmiech tu zagości
gdy spotkamy się wszyscy na tej uczcie w wieczności.

Przebudzenie

Bo tak już jest w naturze, bo tak jest stworzona
mocą Stwórcy swego, mocą Ojca naszego,
że po nocy dzień nastaje,
po smutku radość,
po pochmurnym niebie, słońce znów się przechadza.
Ludzie się uśmiechają,
odnajdują szczęście, siłę by iść dalej,
już wcześniej sprawdzoną drogą.
Mój przyjacielu,
więc dobrze, że jesteś,
bo to zwykłe „dzień dobry”,
bo humoru ta krztyna ma moc huraganu,
co chmury rozbija i przepędza
daleko, by już nie zasłoniły pogodnego nieba.
Znów patrzymy we wschodu niebo nadzieją ubrane,
i zachody są piękne w swej czerwonej koronie
miłością kochanków, ich wiecznym uczuciem,
które nie wygasa, które wiecznie żyć będzie.

I tylko dotykaj, dotykaj mojej twarzy

I tylko dotykaj dotykaj mojej twarzy
wytycz na niej drogi prowadzące do celu
delikatnie niewinne chciej poznawać mnie całą
w pocałunkach muśnięciach i odbiciu w twych oczach
maluj ze mną obrazy palcem na niej pisane
emocjami barwione rumieńcami czerwone
w piegach całe złocone
w zmarszczkach śmiechu ukryte
w strugach łez zatopione
w wspólnym rejsie do szczęścia
policz ze mną te chwile
gdy wpatrzeni złączeni
nierozłączni złaknieni
zniewoleni miłością
twarz przy twarzy trzymamy
ciepło swoje wciąż czując
połączeni na zawsze
i tylko dotykaj wciąż dotykaj mej twarzy
abym czuła na zawsze ciepło twego oddechu
miłość naszą wzajemną
nierozłączną i wieczną
bez biletu na gapę
w swej istocie bajeczną.