Zgubiłeś adres…

Nasze spotkanie w obłokach
marzeń spełnionych, zakazanych choć śmiałych.
Uśmiechamy się razem siedząc na tym obłoku
trzymamy się mocno, może nie spadniemy
gdy wiatr rozstania zawieje
i odległość pokona nasze skryte pragnienia.
Mamy świat swój zakryty, własne ścieżki i kody
w dzikim z nieśmiałym spotkanie nam nie zawsze wychodzi.
Ciemność często ogrania wąskie ścieżki i szlaki.
My gubimy się wtedy, zapadamy, spadamy
dotykamy szklanego i cienkiego ekranu.
Co los dla nas przyniesie,
czy listonosz się spóźni,
czy zapomniał i ścieżki i adresu po drodze
czy odnajdzie nadzieję
wrzuci słowa do skrzynki
których nikt nie napisał
bo znów czegoś zapomniał lub się spieszy i pędzi
wciąż do przodu i dalej,
by się już nie oglądać za siebie
zapomnieć.
I jej zapach i kolor oczu zieleń płonącą
kolor włosów, w którego iskry słońca się mienią.
I ucieka, zapomni, już nie wróci bo życie
pcha do przodu marzenia, w młodszym morzu utoną.

Wiosennie i miło

Chłód z ciepłem się miesza
bo kwiecień zagościł
przeplata wciąż miesza
okręca powietrze
chmurami zasłania i zza nich wygląda
uśmiecha się do nas
paletą kolorów
zielenią i żółcią
fioletowym rajem,
rabatki już pachną,
tam motyl cytrynek
przysiądzie ciekawy
wypije nektaru dwie krople
poleci oznajmić wszem
wobec wiosenne nowiny
że słońce wysoko
że ciepły deszcz spadnie
że rosa pojawi się jutro na trawie
tam słowik zaśpiewa
tu bocian zakleka
do gniazda swojego
przynosząc gałązki
stokrotki wystawią
swe łebki do nieba
i opalać zaczną
swoje blade płatki
w wiosennym humorze
cały świat zatonie.

Nowy dzień

Jest świt wiosennego poranka.
Jesteś.
Słyszę twój cichy oddech.
Idziemy razem w stronę każdego dnia
wokół swoich spraw nasze myśli wciąż błądzą wśród siebie.
Wspomnienie wspólnych chwil, uniesień na chmurach
delikatnych dotyków, muśnięć zaledwie
dwóch spragnionych serc w jedno już dawno połączonych razem.
Spotykamy się w świecie, tylko dla nas stworzonym, przez naturę,
przez Boga.
W jego planach splątane nasze losy zawiłe
odnalazły się w końcu.
Choć tak blisko wciąż siebie
były, oddychały, patrzyły, kochały …
Wciąż inaczej, na opak, wbrew sobie, wbrew jemu.
Już jest tak, jak być powinno,
od zawsze,
od dawna,
od początku istnienia.
Ona i on, on i ona, a jednak
tak naprawdę to jedno, całość co z dwóch się składa
tak dokładnie, tak jasno współistotnie będących.
Są nareszcie, na zawsze, na wieki już …..
Razem.
Jesteś, jesteś kiedy się budzę, gdy otwieram oczy …
Jesteś.