W ciszę

W ciszę wsłuchani myślimy o sobie.

Czy się odezwie, napisze, zadzwoni,
spojrzy przez okno i znowu zobaczy
jak na horyzoncie wschód zamajaczy
jak soczysta ruda brzoskwinia.
W zaszronionej listopadem szybie
odbije się jej profil i jego zarysy
zamyśleni, daleko błądzący, odlegli
mogą być wszędzie, mogą być razem.
W magii porannego aromatu uśmiechają się smutno.
Kiedy to było, jak dlaczego odeszło.
Walczą z codzienną rozłąką.

Myślimy, krótkie a może …
Myślimy, długie wieczory …
Myślimy czas płynie bo musi
zamyknąć krąg dnia nieprzerwany.
W osobnym już raju żyjemy
każde coraz dalej od siebie …

Liść

Żółtoczerwony liść
on tylko łączy to, co bardzo dawno się zaczęło,
tylko on pozostał samotny na leśnej ścieżce do nikąd.
Nostalgiczne spotkania, coraz rzadsze i obce
bez pukania wchodzę, nie w porę, przepraszam.
Po drugiej stronie nikt już nie czeka,
głuchym echem odbijają się kroki moich stóp.
Nie słyszysz, nie widzisz, nie czujesz,
że od dawna przeszkadzasz, odejdź !
Posłuchaj głosu we wnętrzu siebie, nuty goryczy,
co potrząsa myśli, odnajdź inną drogę.
Poszukaj siebie, policz wszystkie spotkania,
popatrz i słuchaj, zamknij oczy, zapomnij !
Zostanie tylko żółtoczerwony liść
może ktoś go podniesie, włoży między strony książki,
utrwali coś, czego już nie ma…
Tak pozostanie, zapomnij!

Słucham,

słucham,
znowu o szyby obijają się jego krople
szarość zagląda do środka,
słucham,
każda kropla przypomina mi nasze rozstanie
szare, łzawe, wyblakłe,
smutnie zerkająca z kątów naszej sypialni
ale zawsze jest promień słońca,
ukryty, jasny i ciepły
gdzieś tam wysoko czeka cierpliwie,
obserwuje, uśmiecha się do nas
słucham,
już za chwilę połączy oba serca w jeden rytm
wystukiwany kroplami ulewnego deszczu niesionego w dal przez porywy rozszalałego wiatru
słucham,
szumi i szumi ale światło naszej gwiazdy znów nas połączyło
choć nieświadomi znów jesteśmy razem.
słucham,
trzymasz moją dłoń w swojej mocno
już się nie rozstaniemy, mimo szarości za oknem,
każda kropla jesiennego deszczu nam o tym przypomni
słucham…