Jak zawsze…

W ramionach tęczy dzisiaj nas widziałeś

Słońce z deszczem most nam zbudowało

Może połączy to co oddzielone

Może oddzieli to co nie złączone

Może już zawsze nigdy nie zagości

Może zagości zawsze wśród jej łuku

Kolor przy kolorze jak dłoń jest przy dłoni

Tak różne tak inne a jednak jednakie

Ząkret łuk podejście zejście na kolorowym zabłyśnie jestestwie

Nic nie jest jest wszystko

Z Tobą ja Ty ze mną nigdy zawsze w kolorach

Szare z rudym wymiesza to co niemożliwe

Byt z niebytem rozłączy połączony na zawsze

Kiedyś z jutrem pomiesza przy porannym dzień dobry

Tam się odnajdziemy by pogubić jak zawsze.

Witaj

Czas ciągle nas rozłącza

czar spotkań pozostaje magicznym dywanem

kładę się na nim przytulając chwle

te kradzione, malutkie może nikt nie usłyszy

deszcz u Ciebie słońce u mnie czy zobaczę?

stopy postawie na mokrej ziemi, przybiegnę

zatańczymy w słońcu

nasze światy się spotkają deszcz ze słońcem w tęczę zmienią

zobaczysz swój świat w moich oczach

odpłyniemy,

zanurzymy myśli w kubku czarnej kawy

i jak w zwierciadło wypowiemy życzenie które wreszcie się spełni.

Bo to nic…

Delikatne drżenie

ledwie wyczuwane jak Twój oddech

Serce się zatrzymuje na chwilę

nie chwilę, na dłużej

Nie ma mnie

nie istnieje

w nicości przepadło moje ja

na zawsze,

Szukałam, nie znajduję

wśród kropel, które deszczem

wezbrały od nie wiem

być może od zawsze

pod powiekami ukryte

nikt nie widzi

w pętli czasu

pomiędzy światami.