Drżenie

Tyle listów, tyle zwierzeń

tyle tajemnic

czy serce wytrzyma ten ciężar

o jakże słodki, anielski

przez pory roku,

które po sobie wciąż następują

tyle słów padło niewypowiedzianych

między wierszami, pomiędzy

pomimo wszystko i czasem na przekór

w kolorach tęczy deszczem zroszeni

na plaży ów kamień spotkany

pozostał na zawsze pieczęcią uczucia

spojrzenie gest jeden

nic więcej nie trzeba

kody znane nieznane

w kształty się zmieniają

układają obrazy

stroją się słowami

karmią uczuciami

listów tyle

a każdy z nich w kolorach

pachnący sadem wiosennym młodzikiem

letnim pełnym owoców

soczystością kolorów gdy jesień zagości

bielą uspokojony w porze odpoczynku,

który zima nakaże

tyle tajemnic odkrywanych powoli

z delikatnością motyla

który wciąż swe stkrzydła rozwija

i zachwyca bez przerw

tyle uczuć co drżące

ledwie mogą przemówić

więc nie mówią zbyt wiele

ciesząc się chwilą co dana

na chwilę.

W płatkach wiosennego śniegu

Jeszcze wczoraj lato zaglądało

Jeszcze wczoraj słońce moją twarz opalało

Jeszcze wczoraj dzień dłuższym się wydawał

Jeszcze wczoraj.

To ślady przeszłości znalezione w pamięci

Mącą teraźniejszość która dzisiaj wita

mnie i ciebie śniegiem.

Płatek z płatkiem tańczą na pochmurnym niebie

Tak jak my byśmy chcieli jak serc naszych kolory

szary z rudym spleciony nicią niewidzialną

Tylko dla nas jest wczoraj, dzisiaj z jutrem się spiera

Jeszcze wczoraj jest dzisiaj z jutrem w myślach się miesza

Jeszcze nie wiem czy będę z tobą dzisiaj się widzieć

Jeszcze nie wiem czy wiosna czy zima za oknem

Jeszcze chwilę i spotkań naszych kolor się zmiesza

Wiosna śniegiem powita zima słońcem pożegna.

W skrzynce

Pusta skrzynka, cisza

Zaglądam, otwieram

Wiatr hula pomiędzy

Smutek przynosi

Gdy serce chciałoby się cieszyć

Nawet słońce gdzieś błądzi za chmurami.

Kolejny dzień, ten bez wieści od Ciebie

W szarych chwilach topię łez kilka

Mam mętlik i pytania, które nie chcą odejść

Czy jeszcze kiedyś

Głos dzwonka usłyszę

Może jest bezludna, ale jednak jestem

Pewnie zapomniałeś, pewnie spraw tysiące

W codzienności rytmie pogubiły adres

Może jeszcze kiedyś, może jutro będzie

Stanę w oknie za szybą, która wiosną pachnie

Może to wystarczy by uśmiechnąć się znowu

By w płatkach krokusów żółtych, wesolutkich

Odnaleźć wczorajszy sen, tą chwilę.

W skrzynce pusto.