Jaśmin

Witaj cudowny czerwcu pachnący jaśminem.
W kremowej koronie zwiewnych płatków,
Soczystych liści, pachnący latem.

Rozkwitasz tak w pełni na powitanie
Gorącego lata, tonącego w zieleni
Na początku czasu.

Przychodzisz cichutko już majem rozgrzany,
By nam oferować barwny dywan polny.
Łąk obfitych kwieciem, kolorów, zapachów.

Zniewoleni bez reszty, w oceanie twych skarbów,
Zakochani w twych smakach truskawkowej symfonii,
Zachwyceni jak dzieci sycąc oczy i serca, znajdujemy się znowu.

W oczach naszych szafiry z chabrowego bukietu,
Nasze usta czerwone z malinowej rozkoszy.
Zachód słońca nas wabi, rudo fioletowy,
jakby kąpał się w morzy jagód słodkich i wonnych.

My radośni i młodzi mimo czasu upływu,
Wiosen wiele za nami, jaśminowych czerwcowych,
Wciąż na nowo i chętnie odkrywamy natury
Tajemnice odwieczne, jasne, proste i piękne.

Czereśniowy sad

I znów zakwitł mój czereśniowy sad,
w białych kwiatach utonął znajomy pejzaż,
w rozchylonych do słońca płatkach
chowają się żółte środki,
zawstydzone jak dziewica, którą pierwszy raz zapraszają na bal.
Delikatne lecz intensywne w swym niewinnym zapachu,
w swej subtelnej urodzie świeżej jak poranek.
Uśmiechają się do mnie,
zachęcają urokiem do wędrówki po sadzie,
tak ulotne, tak piękne, znów wzruszają tak mocno.
Wiec oddaję się cała urokowi tej chwili,
by w magicznym zapachu znaleźć znów zapomnienie.

W koronie słonca

Zagląda do mnie przez okno,
ogromne, ciepłe, roześmiane niebem.
Ma wielką koronę dookoła głowy i patrzy.

Rano nieśmiało dotyka szyby,
czuję jak mnie muska w zaspany policzek,
dotyka mych powiek i rozchyla rzęsy.

W południe już śmielej idziemy razem,
zwróceni do siebie, spleceni, w objęciach.
Kochamy jeż mocno, z nadzieją na więcej.

Wieczorem ucieka, każde w swoją stronę,
ono na zachód, a ja za nim patrzę,
i chociaż widzę jego bladą łunę i wiem że zaraz wróci,
już za nim tęsknię.

Zasypiam rozgrzana, rozkochana w słońcu,
w jego promieniach, delikatnym świetle,
w objęciach myśli zwieńczonych koroną,
kolejnego wschodu i nowego spotkania.