Jeszcze nie wiem

za chwileczkę

za moment

jeszcze trochę poczekaj

to ta chwila

ten moment

jak błysk oczu

ucieka

zachowany

zamknięty

na granicy

na kraju

za chwileczkę

być może

a dlaczego

nie pytaj

zabierz tylko

te dobre

te słoneczne wspomnienia

z nurtem rzeki płynące

w wirze wody schowane

tam na zawsze

na wieki

choć pamiątek

nie mamy

nie znajdziemy

ich przecież

nie szukamy w źródełku

tym

miłości nazwanym

niefortunnie

niewinnie

tylko gesty

bez słowa

tylko słowa

jak kody

zaczytane

nieznane

zamykane w przyrody

dwóch oddechach

dwóch gestach

dwóch spojrzeniach zamknięte

jeszcze nie wiem

ty nie wiesz

gdzie jest wyspa ukryta

czy w jeziora szmaragdzie

czy w błekicie

co w chmurach

obiektywem złapanych

czy na łąkach zielonych

nieba gwiazd milonowym

nieboskłonie zaklętym

szyfrów drogą spowitych

jeszcze nie wiem kochany.

Cienie i łzy

Na delikatnej strunie cienia zawisła łza.
Jedna zrozpaczona cicha łza.
Nie może opuścić tego miejsca, od niej wszystko zależy.

W smutnych barwach nocy płacze.
Tylko wewnętrzna siła ja trzyma, nie puszcza.
Tylko ten jeden głos, jego moc, jego ton.

Uspokaja wiatr, by zbyt mocno nie szarpał
Nadwątlone już siły małej smutnej łzy.
By dał spokój, by przestał, by nie igrał już z nią.

I odzywają się strach i ból, wielka tęsknota.
Ciemność okala drżące załkane serce.
Z kątów wciąż patrzą smutne oczy lęków.

I już nie ma siły i upada, na twardą powłokę swojej wielkiej rozpaczy.
A tuż za nią już pędzą pozostałe, jej siostry,
Towarzyszki jej bólu.

Z pierwszymi promieniami zorzy porannej,
W słońcu jutrzenki, w tęczy istnień ich małych,
Wysychają bezgłośnie i ślad po nich ginie.

Ciemne do widzenia niesie jasne dzień dobry.

Harfa

Delikatne jak struny harfy
choć odważne jak palce harfistki
jak dźwięk wydobywający się z ich wspólnej radości – jej myśli.
Ona siada obok instrumentu
gładzi subtelnie brzegi starego zabytkowego drewna,
w które zręczne ręce lutnika wtopiły czterdzieści sześć strun.
Dotyka opuszkami palców każdej z nich
sprawdza, bada z szacunkiem każdy wydobywający się z nich dźwięk
jej myśli jak ich czterdzieści sześć odcieni.
Błądzą nie błądząc.
Milczą nie milcząc.
Płaczą a łzy spływają po strunach harfy.
Ona gra.
Nie widzi nut,
zna melodię na pamięć.
Gra.
Nikt jej nie słyszy
bo to nie taka muzyka
którą można słuchać
bez łez, bez wzruszenia
nikt dzisiaj już nie ma na to czasu.
A ona gra.