Oczy

Twoje oczy, ich szmargdowy kolor,
Ich blask gdy patrzysz na niego z miłością.
Ich pioruny, gdy złości cię jego niemoc, jego nijakość, obcość.
Pod zamkniętymi powiekami widzą to, czego nikt nie widzi.
Są lustrem duszy, zwierciadłem jej jestestwa.
Patrzą i chłoną wszystkie odcienie życia.
Patrzą i chłoną wszystkie smaki życia,
Patrzą i chłoną wszystkie emocje, kłębiące się wokoło.
Mówisz – twoje oczy, nie patrz tak, są takie piękne, takie niezwykłe.
Są smutne, są złe, są inne.
Zmieniają się.
Mają swój świat, ten niegraniczony, ten właściwy, jedyny.
Patrz a zobaczysz, patrz a utoniesz w zieloności ich toni.
Na zawsze !
Bez słowa sprzeciwu, bez obaw, bez lęku.
W całości swojego stworzenia.
W jedynym, prawdziwym związku dwojga oczu.
Moje i twoje – nasze.

Z nim

Zasypiam przy nim, by o poranku
Poczuć jego ciepło, jego cudowny męski zapach.
Zniewolić się w miłości do niego,
Zapomnieć się w jego ramionach.

Zaczynam dzień czując go wszędzie.
Jest ze mną, towarzyszy mi w każdej minucie.
Ma klucz do mojego serca, jest lustrem moich oczu.
Zamyka w swojej silnej dłoni mój cały świat.

Kocha i jest kochany.
Pieści moje zmysły swoimi emocjami,
Rozpala moje uczucia swoimi pocałunkami,
Delikatnymi i zachłannymi.

Zasypiam przy nim, by śnić o naszej miłości.
Rozgrzanej, zmysłowej krainie bez chmur.
W słońcu chodzimy nadzy po plaży naszych miłosnych uniesień.
Sączymy rosę naszej rozkoszy
Z kielicha pełnego naszego zespolenia.

Dla Niego

Mam tyle do opowiedzenia, a muszę milczeć,
mam tyle do ofiarowania i ofiaruję,
idę do przodu z miłością w sercu, która dodaje mi skrzydeł.

Mam tyle czasu, a wciąż mi go brakuje,
mam tyle spraw, i ciągle je odkładam
dla tej jednej najważniejszej pasji, dla miłości !

Idę do niej, biegnę do niej, pragnę tylko jej,
wiem, nareszcie wiem czego pragnę,
co jedyne ma sens.

Czego więc chcieć więcej, czego jeszcze żądać ?
Mam wszystko czego potrzebuję,
by w każdym oddechu mojego kochanka
słyszeć szczęście i radość przebywania razem.
Nareszcie.