O świcie byłam na łące, chwytałam pierwsze promienie dnia.
Słońce igrało w moich rudych włosach, a lekki wiatr je rozwiewał.
Kropelki rosy zamoczyły moje bose stopy, suknię owinęła zieleń traw.
Zrywałam stokroty i rumianki, którymi przyozdobiłam stół.
Zapraszam, wstąp gościu chociaż na chwileczkę, zaparzyłam kawę.
Ciepłe jeszcze pieczywo pachnie zbóż łanami, kusi rumianymi wypiekami.
Twarz moja płonie od porannej pieszczoty, piegi malują się na policzkach.
Świat jest taki piękny o świcie, zaprasza i nęci wraz ze mną.
Zapraszam…