Bo wiosną

Bo właśnie wiosną budzą się uczucia,
jak delikatne promienie nieśmiałego słońca,
które rozgrzewa jeszcze zimne policzki
schowane w cieniu zimowej poświaty..

I Ty też to czujesz, twój uśmiech to zdradza,
jakoś cieplej zrobiło się miedzy nami.
Ty jesteś zimowy lecz wiosna
rozgrzewa już serce Twoje i i twarzy kawałek.

Mam wiosenne myśli, a ty letnie plany.
Mam rumieniec na twarzy i znów kilka piegów.
Ty je będziesz liczył i znów się nie zgodzi
ten dziwny rachunek, ta igraszka ze słońcem.

Będziesz je zaznaczał wciąż pocałunkami,
ja będę się śmiała na głos i donośnie,
moje serce w Twoich dłoniach się znajdzie
Twoje w moich spocznie i już tam zostanie.

Na zawsze i wciąż będzie z nami wiosna,
ja będę się śmiała, a ty liczył piegi
małe rude kropki pośród mojej twarzy,
które tak lubisz pieścić w słonecznej altanie.

Jesienne dni

Za oknem już ciemno,
zagościła jesień,
wiatr strącił liście z drzew.
Cała paleta kolorów przepadła
gdzieś rozwiana wiatrem i myślami serc.

Jestem sama.
To takie przygnębiające.
Wokół mnie rozpościera skrzydła szarość,
a to przecież mój ulubiony kolor!
Ale w palecie barw, do wyboru, nie solo!

Czas się wlecze bez Ciebie!
To niesprawiedliwe!
Ogień się pali na darmo
czeka, roznieca i żali.
A my każde osobno
ja tu a ty gdzieś w oddali.
Jesień i szarość
ogień i pustka.

Jesteś!

A ja tak płonę, tak pragnę.
Jest tak pięknie, jestem sobą.
To takie fascynujące.
Tak rzadko mogę robić co chcę,
Myśleć jak chcę.

Obawa, może strach,
i jego wszystkie odcienie
Bo może źle, bo może tak nie wypada?
Jak długo?

Muszę wyzwolić swój umysł,
Iść na przód i żyć,
Żyć we wszystkich kolorach i odcieniach.
Tak! Krzyczeć – wolność,
Wbrew temu co wolno, co jest przyjęte,
co jest właściwe.

Kocham życie w jego wszystkich odcieniach
i szarość też może być błoga!

Bo jesteś

Na cienkiej nitce, na cienkiej tafli lodu,
zawsze w napięciu, w ciągłej gotowości,
idę do przodu, idę przed siebie,
zbyt rzadko robiąc przerwy i przystanki.

A przecież mogę usiąść na chwileczkę
by złapać oddech, by pomyśleć troszkę,
by zrobić mój własny rachunek sumienia,
moją własną listę strat i zysków wszystkich.

Na początku drogi rządzi nieświadomość,
na końcu zawsze czeka nieświadomość.
A w czasie drogi radość i zmęczenie,
smutek i zapał, mnóstwo planów jeszcze.

I idę zawsze i muszę uważać
bo lina jest cienka, a lód bardzo kruchy,
morze wzburzone, a rzeka wciąż rwąca,
a woda w niej zimna i orzeźwiająca.

Dlatego jestem, dlatego idę
tak rzadko mogę przystanąć, odpocząć,
i tylko Tobie mogę to powiedzieć
i tylko Tobie zaufać i wierzyć.

Dziękuję więc za to, za to że jesteś,
że mogę zawsze zwrócić się do Ciebie ,
słowem lub milczeniem, na jawie i we śnie,
w radości i smutku, w oceanie myśli.