Mój

Mój, dlaczego ?
Mój, bo będzie duszy mojej zwierciadłem
gdy inne już zblakną.
Tu zamienię się w szczęścia drobne skrawki
urwane w czasie trudów wędrówki.

Kiedy światła pogasną
ja zapalę w nim świecę dzięki której
ta przestrzeń znów zapłonie jak żywa,
w igrających ognikach, w drżącym sercu
co spala, każdej chwili marzenie.

W delikatnych pastelach tu obudzi się wiosna,
śpiewem ptaków zadźwięczy,
wonią kwiatów rozpyli zapach czarów,
ukryty w kolorowym kilimie
myśli moich ogrodach, myśli moich tajemnych.

W roztańczonych obłokach
korowodzie zatrzymam
kilka zdań, kilka liter
labiryntem zawiłych
byś odczytał je czasem, kiedy pora się zbliży,
by zapalić znów świecę i oświetlić krainę
w myśli słów zawiązaną, tajemniczą i kruchą,
w której czasem odpoczniesz
myślom oddasz uczucie.

I poniesie Cię wtedy skrzydeł ptaka harmonia
i usiądziesz i zamkniesz oczu swoich zwierciadło
w moim świecie Cię schowam
moich marzeń obłokach
w mojej duszy otworzę małe okno
i wpuszczę kilka słońca promieni,
by wraz z Tobą tu były, kiedy oczy otworzysz
by z radością gościły Twe uczucia i myśli,
byś tu był szczęśliwy ….. na zawsze !

I tylko dotykaj, dotykaj mojej twarzy

I tylko dotykaj dotykaj mojej twarzy
wytycz na niej drogi prowadzące do celu
delikatnie niewinne chciej poznawać mnie całą
w pocałunkach muśnięciach i odbiciu w twych oczach
maluj ze mną obrazy palcem na niej pisane
emocjami barwione rumieńcami czerwone
w piegach całe złocone
w zmarszczkach śmiechu ukryte
w strugach łez zatopione
w wspólnym rejsie do szczęścia
policz ze mną te chwile
gdy wpatrzeni złączeni
nierozłączni złaknieni
zniewoleni miłością
twarz przy twarzy trzymamy
ciepło swoje wciąż czując
połączeni na zawsze
i tylko dotykaj wciąż dotykaj mej twarzy
abym czuła na zawsze ciepło twego oddechu
miłość naszą wzajemną
nierozłączną i wieczną
bez biletu na gapę
w swej istocie bajeczną.

A czas płynie i płynie …..

Kocham, bo bez miłości nie ma życia,
jestem z nim, bez niego nie istnieje.

Ona jest sensem, on jest powietrzem,
jest moim oparciem, wyciera moje łzy
gdy płaczę w niemocy dnia codziennego,
Śmieje się ze mną gdy coś mnie rozbawi,
i rozśmiesza gdy nie umiem się już śmiać.
Jego delikatny szept pieści moje zmysły.

Bukiety kwiatów, które przynosi rozszerzają moje źrenice,
żółtym kolorem maluje swoje uczucia
w zielonej łące żółte kaczeńce otwierają pąki
do słonecznej tarczy nad stawu kryształowymi wodami.

Jestem w jego słońcu życiowej drogi
czuję jego miłość jak słońca promienie
i ramiona, które zawsze otaczają mnie czule
tego potrzebuję, tego pragnę, to mam.