Odeszli

Odchodzimy coraz mniej nas wokoło

Pozostaje pamięć, pozostaje smutek

Nic go nie zastąpi, nikt nie odczaruje razem

Nie będziemy już razem śmiać się, płakać wspólnie

Nie usiądziemy na ławce w parku żeby liczyć kasztany

Nie zerwiemy wspólnie polnych kwiatów na łące by je wplatać w warkocze

Nie zrobimy psikusa sąsiadce, która mieszka za rogiem

Nie popatrzymy w jedno okno, za którym wiosnę ptaki oznajmiały

Nasze myśli osobno już wirować będą jak samotne liście popychane listopadowym wiatrem

Śpieszmy się, żeby nie utracić tych chwil, mrugnięcia powiek, które są nam dane

Nie na zawsze.

Dwa światy

O tak, dwa różne

O tak, dwie drogi

O tak, od zawsze

O tak, na zawsze

Czy wczoraj to dzisiaj

Czy dzisiaj to jutro

Łez strumienie wypełniły suche doliny

Już tam zostaną, na pamiątkę

Rozłączone złączy na nowo

Czas poplącze znów ścieżki biegnące przeciwnie

Wschód i zachód spotkają się razem

Słońce z Księżycem zatańczą na tęczy

Świat zmieni się w jeden, będzie pachniał wiosną

Na wyspie zapomnienia odnajdą się dwa światy.

Nie

Nie zniewolisz mojego umysłu, nigy

Nie okiełznasz wiatru

One będą zawsze wolne

wolne jak ptaki, które mkną po niebie

niebo to ty

jestem w labiryncie, z którego wyjść nie chcę,

jesteś wszystkim

jesteś wczorajszym zachodem dzisiejszym porankiem,

jutrzejszym nie wiem

jesteś moim niebem

jesteś moim wszystkim,

zatracam się w tobie

w każdej godzinie

już inaczej nie umiem

to ja właśnie

nago stoję przed tobą

przyjmiesz moją niewinność

oddaję się tobie…