Powrócić …

I chociaż jestem wróciłam
to jednak cząstkę siebie tam pozostawiłam
wśród cykających świerszczy wieczornych koncertów
wśród łąk żółto – zielonych
w oku stawu gdzie para zakochanych amurów
pływa ciesząc się sobą tak beztrosko i czule
gdzie w noc pełną księżyca wycie wilków mnie budzi
wśród wzgórz słońce króluje tam zachodzi i wschodzi
mieszka tuż tuż za górą i jest na zawołanie
dla mnie dla ciebie dla nas rozdaje swoje promienie
ta codzienna rytmiczna uczta tu się odbywa
gdzie kolory i dźwięki gdzie zapachy emocje
doskonale współgrają z moją kruchą naturą
gdy nieśmiało spoglądam gdy otwieram się tutaj
na ten urok którego nikt nie stworzył kto człowiek
hen hen myśl się unosi lekka prosta i wolna
marzy tylko by jeszcze choć na chwilę powrócić …

Kiedy ?

Jestem, tylko dlatego że ty jesteś.
znasz mnie, tak jak ja ciebie.
Kiedy zachód ze wschodem zbliża się niepewnie
jesteśmy razem w korowodzie czasu.
Jesteś, tylko dlatego że cię wymyśliłam,
dotykam ekranu szklanej tafli gładkiej
tak dotykam ciebie w naszych spotkań ciszy,
za horyzont zaglądam i wreszcie cię widzę.
Jesteśmy jak dwa serca zanurzone w sobie
biją choć już dawno świat przeciwko mają
czas i miejsce inne, na krawędzi, na brzegu
niebezpiecznie w pośpiechu z dala blisko, daleko.

Zgubiłeś adres…

Nasze spotkanie w obłokach
marzeń spełnionych, zakazanych choć śmiałych.
Uśmiechamy się razem siedząc na tym obłoku
trzymamy się mocno, może nie spadniemy
gdy wiatr rozstania zawieje
i odległość pokona nasze skryte pragnienia.
Mamy świat swój zakryty, własne ścieżki i kody
w dzikim z nieśmiałym spotkanie nam nie zawsze wychodzi.
Ciemność często ogrania wąskie ścieżki i szlaki.
My gubimy się wtedy, zapadamy, spadamy
dotykamy szklanego i cienkiego ekranu.
Co los dla nas przyniesie,
czy listonosz się spóźni,
czy zapomniał i ścieżki i adresu po drodze
czy odnajdzie nadzieję
wrzuci słowa do skrzynki
których nikt nie napisał
bo znów czegoś zapomniał lub się spieszy i pędzi
wciąż do przodu i dalej,
by się już nie oglądać za siebie
zapomnieć.
I jej zapach i kolor oczu zieleń płonącą
kolor włosów, w którego iskry słońca się mienią.
I ucieka, zapomni, już nie wróci bo życie
pcha do przodu marzenia, w młodszym morzu utoną.