Na łodzi

Tak

wyłoniła się z mgły

wyrosła na brzegu

czeka

na pasażera

może zagubionego

tego który przychodzi tutaj codziennie

i patrzy w horyzont

on wie

że czas pędzi przemija

ale tutaj przystanął dla nich

i omija dyskretnie

i tą wyspę i plażę i tą łódź na wybrzeżu

tak to trwa

ona tutaj on tam

gdzieś daleko

tu spotkań jest miejsce

tajemniczych

zakazanych

zazdrosnych

ulotnych

jak szalem z mgły co nad ranem otula ich dwoje

kiedyś wsiądą do łodzi

kiedyś…

Orkan

Niebezpiecznie szybko

w jego oku widzę ciebie

przemykasz jak zwierzę

cicho i groźnie

nie dla mnie.

Staję na brzegu

patrzę w dal

mój wzrok utkwiony

gdzieś daleko

marzeń kilka

czy jeszcze się spotkamy.

Dwa brzegi rwącej rzeki

dwa świat

twój i mój

słońce i księżyc.

Czy jest nić

co połączy

dwa stworzenia tej ziemi

jego naturę zwierzęcą

i jej delikatność nieziemską.

Pędzi orkan

on może

ich połączyć lub zniszczyć

poczekajmy …

Panta Rhei

Tyle pytań o przyszłość

deszcz zmywa łzami po szybie

stuka, zacina, szumi szarością

wszystko przemija.

Tylko nasze dyskretne spotkania

na białym piasku plaży

w okna słonecznych zasłonach

w kolorze lazurowego nieba.

W otwartej linii horyzontu

widnokręgu przemijania

jesteśmy mimo wszystko,

mimo burz i niepowodzeń.

Na krótkie chwile kradzione po cichu

nasączone tęsknoty czerwcowego wieczoru

skąpanego w jaśminu płatkach i zapachu

ciepłym i odurzającym jak miłość.

Otuleni tą chwilą przemijamy cichutko

obok siebie i razem i osobno i mimo

czas wciąż płynie i nas porywa ze sobą

i nie pyta czy chcemy, czas przemija.