Gdy …

Gdy jesteś
gdy cię nie ma
gdy śpisz
gdy pracujesz
co się dzieje ze mną
czy jestem
czy mnie nie ma
skąd jestem
dokąd idę
czy będę tu
czy zostanę
czy będziemy znów razem
kim ty będziesz
kim ja zostanę

Pomiędzy światami

Schowałem cię przed światem,
bezpiecznie u siebie,
jesteś wolna,
Twoje myśli krążą wśród moich
są w nich, obok nich z nimi
nieznane, nieodgadnione dla mnie
tak blisko, na wyciągniecie ręki
jest twoja twarz z szerokim uśmiechem
ubranym w różowy kolor twoich ust.
Jesteś szczęśliwa.
Odwiedzam cię często, skradam się cichutko
jak zwierze, drapieżne i delikatne w swej dzikiej
nieposkromionej naturze.
Czasami nasze oczy tutaj się spotykają
nie wiedząc o sobie, nie widząc się wcale,
czasami wiatr niesie twoje marzenia daleko,
w nieznane otchłanie twojej wyobraźni.
Czasem uda się jednej myśli gdzieś zatrzymać
po drodze do słońca, na chwilę wytchnienia
wtedy łapię jej skrawki i zamykam ją w sobie
pulsującą zlęknioną trzepoczącą jak motyl,
który zrodził się w ciepłą wiosenną noc na wyspie.
Jesteś moja.
Zamknąłeś mnie tu bezpiecznie, bezpiecznie przed
okiem świata, nikt mnie tutaj nie znajdzie,
prócz ciebie.
Jestem częścią marzenia,
jestem myślą co wolna
wciąż podąża do przodu.
Snem o wolności, dzikiej i nieokiełznanej,
wiatrem, który wszędzie dotrze i wiele zobaczy,
falą, która przemierza oceanu glob cały,
okiem księżyca przeglądającego się w tafli jeziora
w conocnej miłosnej schadzce tych kochanków,
których miłość znam tylko ja.
I spotykam się z tobą tak jak niebo z ziemią
na nieistniejącej linii horyzontu
daleko, daleko, daleko,
jestem twoja.

Na zaduszki

Hej kolorowa jesieni, hej złota!
Witaj !
Zakryta, pokraszona barwami,
owinięta jak szalem siwą mrozu draperią.
Jesteś jak niespodzianka co wynurza się z wiatrem,
i maluje pejzaże nie z tej ziemi, choć ziemskie.
W tańcu wiatru, w muzyce, którą słyszą nieliczni
dajesz wolność naturze, dajesz spokój jej zmysłom.
I prowadzisz nas w końcu na kres drogi, w to miejsce
gdzie spotkamy się wszyscy, po wędrówce, po trudzie.
W blasku znicza zamknięci, wspomnień wstęgą owici
kolorami chryzantem, zielonością ich liści
popłyniemy jak myśli, pożegnamy te strony,
może żeglarz strudzony, nasz przewoźnik się spóźni,
jeszcze troszkę tu będzie tak wesoło, tak gwarno,
ale wszystko jak mówią kiedyś wreszcie się kończy.
I wsiądziemy w tę podróż tacy sami choć inni
z duszy tylko złożeni, tej cudownej, niewinnej.
I przyjdziemy tu czasem, przywitamy się cicho
zapalimy znicz ciepły, pomodlimy się za tych,
którzy jeszcze na świecie toczą walkę o jutro,
by tu doszli do celu i znaleźli wytchnienie,
zobaczyli blask słońca, jego wszystkie odcienie.
Zobaczyli kres drogi i początek ich szczęścia
do którego dążyli z nadziejami i wiarą
odebrali nagrodę i cieszyli się z nami.
I znów tu będzie gwarno, i znów śmiech tu zagości
gdy spotkamy się wszyscy na tej uczcie w wieczności.