Niebo… Piekło….

ja w niebie ty w piekle
ja w raju ty na ziemi
gdzie jesteś gdzie jestem
z tobą bez ciebie
razem osobno
kiedyś może jutro nigdy
spotkanie w wodach przejrzystego jeziora
tylko ja i woda
obmywająca nasze spragnione zawsze razem
rozpoczęte rozmowy i w pół słowa przerwane
zazdrosnymi oczami
skryte gdzieś między linie
nasze niebo to piekło
w naszym piekle jest niebo
tu ukryte przed wzrokiem
słuchem i czasem
nikt nas tutaj nie znajdzie
nikt nas tu nie odkryje
w słonecznikach słonecznych
zachowamy cień lata
ja napiszę słów kilka
ty obrazy uchwycisz
i …
znów niebo z piekłem
będą tylko dla nas …

Zapach porannej kawy

Na bezchmurne niebo patrzę zachłannie.
Pieszczota słonecznych promieni otula moją twarz, spragnioną.
Dzień po dniu zwracam się do niego i chłonę, to co mi daje.
Ciepłe, żółte promienie malują na mojej twarzy rumieńce
różowią ramiona przysłonięte szalem z porannej mgły.
Dają natchnienie, wyznaczają kierunki słodkich spotkań o wschodzie, bez rozstania gdy zasnę.
Lubię te przedpołudniowe spotkania z Tobą.
Zapach porannej kawy, i tylko śpiew ptaków za oknem
oznajmia nam, że już pora, że to kolejny dzień się obudził
i zaprasza nas do wspólnej wędrówki.
Pozornie rozłączeni w codzienności zamęcie,
nasze myśli są jednym.
Nasze serca to jedno bicie, drganie, westchnienie.
I wieczorem z zachodem słonecznego spojrzenia,
nasze drogi znów razem, chwile łączą spragnione
w jedno ciało i dusze i na przekór i zawsze.
Noc zamyka powieki wspólnym snem o tęsknocie
za tym naszym porankiem, który pachnie znów kawą
żółtym słońca woalem otulając nas ciepło,
otwierając przed nami okno w ramie świtania.

Na końcu snów

Noc spowiła zawiłości mojej duszy
zauroczy mnie znowu
sen mi ześle o tobie
bezkresny świecie
radosny i świetlany
słońca wyspą ogrzany
w śpiewie ptaków uroku
barwnych skrzydeł zaniesie
nuta po nucie
na dnie serca położy
jak aksamit jak kaszmir
najcenniejsze klejnoty
w sennych marzeń zakrętach
odnajdziemy się kiedyś
wśród łąk kwietnych zielonych
na tęczowym dywanie
usiądziemy spokojni zaspokoić pragnienie
przebywania w osobnym wspólnym sennym kokonie
świata krańcach zakrytych.