Taniec wiosny

Jeszcze nagie, jeszcze same,
jeszcze bezwolnie szarpane przez wiatr,
smagane deszczem, zimnym powietrzem.
Moje myśli jak gałęzie w moim sadzie
zakwitną nadzieją, zielonym kolorem
pąki kwiatów zwiastujące owoców nadejście,
słodkie i letnie już za chwile za rogiem.
Powoli myśli obierają kierunek,
wychodzą na spotkanie wracają i idą
drogą jasną jak słońce krajobrazu co zmienny
jak pór roku kaprysy w różne szaty się stroi.
Jeszcze chwilę i będę wśród zapachów, barw kwiecia
spacerować za rękę z nadzieją i miłością
patrząc wprost przed siebie w dnia jasnego początek.
W wieczorów tajemnych objęciach wschodzącego księżyca
zobaczę twoje ślady, pozostawisz je tutaj
tylko dla mnie znajome, tylko ze mną związane.
Pachną kwieciem co w sadzie zakwitł cicho nad ranem
i malują pejzaże wiosny pędzlem tworzone
zieleń z bielą zatańczy tak jak nasze ramiona
razem splotą się w jedno, tak już pozostaną.

Śnieżnie

Śnieg przystroił gałęzie puchem lekkim jak piórka.
Odświętnie przyodział smutne konary w biel zaczarowaną.
Zachmurzone niebo jest znowu wesołe bo świat pobielał cały.
Dzieci biegną z sankami i witają zimę, która cicho nocą przybyła
jak królowa śniegu suknią świat przykryła.
Z baśni wyskoczyła gdzie złość jej została
by samotność pogrzebać w wesołym uśmiechu.
Na świat popatrzy szczęśliwym okiem przez okno wolne od lodu.
I słońce choć daleko za chmurami ukryte uśmiecha się,
serca rozgrzewa zimowe, zaspane lekko je obudzi,
zaglądnie czy wstały ze snu w który jesienną pluchą popadły.
Gorący kubek kawy w dłoni trzymam, aromat się uwalnia zaprasza,
zachęca do sanny która jeszcze chwilę temu była ledwie marzeniem.
Chłodne ciepło otuli szalem myśli poplątane …
Miłej niedzieli, zimowego popołudnia tonącego w oknie zimy.

Nowy

Nowy codziennie wstaje
niezmordowanie zachęca do walki
podsuwa pomysły, karci i nagradza
podsyła obrazy dźwiękami zdobione.
Posłuszna niechętnie poruszam się na przód
zaczynam nie kończę, zaczynam i jestem
w szarości, w kolorach, we mgle, która mami
mój wzrok zagubiony odszuka znów ciebie,
a usta spragnione spoczną na twej skórze.
Czas pędzi, zatacza krąg doby owalny
choć liście już spadły, ślad po nich zaginął
ten jeden pozostał miedzy stronicami
tam znalazł schronienie by przeczekać zimę.
Może znów się zazieleni kiedy przyjdzie pora
może doda uroku nagim ramionom drzew słońcem ogrzanym,
może ktoś go zobaczy gdy w dzień nowy jesienny
przyozdobi znów przestrzeń wokół mojej altany.
Może już tu zostanie, tak na zawsze zwyczajnie
i zagości się nowy, w nowej kartek lektórze
i będziemy z nim razem witać nowy nieznany
każde w swojej samotni, razem znowu na nowo.