Istnienie nieistniejącego

Czas, czas, czas, ciągle mnie dogania.
Im bardziej go ignoruję, im mniej się nim przejmuję
on jest tuż za mną, za moimi plecami.
Czuję jego gorący, palący oddech.
Jest wszędzie.
Wypełnia przestrzeń wokół mnie.
Bez pytania wchodzi miedzy mnie a moje myśli,
między mnie i ludzi z którymi się spotykam.
Wyprzedza sam siebie.
Czas.

Tylko tutaj, tylko gdy przychodzę zanurzyć moje myśli w ciszy,
mogę o nim zapomnieć.
Nie istnieje.
Te cichutkie spotkania, ta muzyka ciszy daje mi wytchnienie, daje mi spokój.

Więc jestem, uciekłam na chwileczkę,
chyba nie zauważył.

Czas, czas, czas.
przecież wiem, że czyha wciąż za rogiem,
uciekam, na chwilę.
Czy warto? Warto!!!
Może spotkamy się, może.
Ja i Ty ??
Jak? Kiedy? Któż to wie ?
Niemożliwe z nierealnym,
przecież to nie istnieje.
Lepiej tak myśleć i …
tak jest wygodniej.

Dla Niego

Mam tyle do opowiedzenia, a muszę milczeć,
mam tyle do ofiarowania i ofiaruję,
idę do przodu z miłością w sercu, która dodaje mi skrzydeł.

Mam tyle czasu, a wciąż mi go brakuje,
mam tyle spraw, i ciągle je odkładam
dla tej jednej najważniejszej pasji, dla miłości !

Idę do niej, biegnę do niej, pragnę tylko jej,
wiem, nareszcie wiem czego pragnę,
co jedyne ma sens.

Czego więc chcieć więcej, czego jeszcze żądać ?
Mam wszystko czego potrzebuję,
by w każdym oddechu mojego kochanka
słyszeć szczęście i radość przebywania razem.
Nareszcie.

Z przeszłości

Na starej fotografii osiadł kurz
i nikt go nie strąca,
rozgościł się na dobre
i spowija obraz w swej mglistej poświacie.
Kto na niej jest ?
Kogo przedstawia ?

Kto ciekaw niech spojrzy.
Nikt się nie odważy
by zdmuchnąć mgiełkę kurzu.
Żeby, nie rozdzielić tych dwojga,
dawno już rozdzielonych.

To oni. Na wieki złączeni, to oni.
Kiedyś tacy szczęśliwi i pełni nadziei.
Bez retuszu, bez fałszu.
To przeszłość przykryta grubą warstwą przyszłości.
Jak ciężka i nikomu niepotrzebna walizka.

I, że nie opuszczę cię aż do śmierci……..