Moja miłość

Miewa kaprysy,
jest subtelna
i gwałtowna jak trzęsienie ziemi
porywa i delikatnie stawia,
daje napęd do życia i działania,
nadaje im sens i kurs.
Ma siłę bizona i delikatną niepowtarzalność śniegowej gwiazdki.
Jest czysta jak kropla rosy przed świtem
i wielobarwna jak światło przedzierające się przez kryształowy pryzmat.
Czasem rodzi się powoli, dojrzewa, innym razem jest, nim się obejrzymy.
Nie pozwala spać, nie pozwala myśleć,
zniewala i daje wolność.
Inspiruje, podnieca,
motywuje, odkrywa nowe horyzonty.
Trwa bez przerwy.
Jest przyjacielem, towarzyszką, kochanką.

Jedno ciało, jeden duch.

Łączy to, co ze sobą pasuje od dawna,
choć często tego nie zauważamy.
Razi piorunem, gdy najmniej się spodziewamy,
gdy tracimy nadzieję, gdy mamy już wszystko poukładane wprowadza chaos i spokój.
Nie pozwala popaść w rutynę.

Nie wyobrażam sobie życia bez tego cudownego uczucia.
Zabiegam o nią.
To jedyny kwiat w moim ogrodzie, który pielęgnuję stale i z rozkoszą,
bez zmęczenia i zniechęcenia.
O każdej porze życiowego zegara.
Czuję, że pod jej wpływem rozkwitam, pięknieje zarówno moje wnętrze jak i ciało.
Dojrzewam , ale się nie starzeję.
Uwielbiam to uczucie, jest moją bezpieczną łodzią na oceanie.
Zielone oczy potrafią dużo więcej zobaczyć, niż palce przenieść na klawiaturę.

To bezcenny obraz,
najwspanialsze dzieło sztuki w każdym rodzaju jakie widział człowiek,
nie każdy jednak tak ją postrzega.

Jest wymagająca bo zna swoją wartość.
Wciąż domaga się uwagi i troskliwości,
w końcu jest najważniejszym uczuciem!

Ja, gdy kocham to, bezwarunkowo.
Dostaje obłędu od tego.
Chcę być z ukochanym bez przerwy, oddychać jego oddechem,
nie wypuszczać z ręki jego dłoni.
Kochać się z nim zapamiętale do granic wytrzymałości zmysłów i ciała.
Lśnią mi oczy magicznym blaskiem,
Pachnę jak kwiat.
Myśli krążą tylko wokół niego.
Nic się nie liczy, mogę się zatracić,
taka jestem.
Do końca, choć nie wiem bo dla mnie on nie nastąpi.
Czy trzeba więcej słów by wyrazić mój uczuciowy świat – myślę, że nie, reszta to zwierciadło zielonej tafli.

Życie wymaga by schować większość tych potrzeb do pudełka i głęboko zakopać, tak chyba czuje większość kochanków, więc nie jestem jedyna na tej planecie.
Dlatego dziękuję za alef – moja wyobraźnia jest nieograniczona!

Deszczowy wieczór

Za oknem pada,
ale to nic,
gdy ciało płonie a serce drży.
Czy to za mało?
Nie, chyba nie!

To właśnie to,
co dziś łączy nas
ma wielki sens i na wieki trwa.
Dla tego uczucia dziś warto żyć
i spalać się w ogniu zwykłych dni.

Dla chwil spędzonych razem,
dla dotyku rąk,
dla pocałunków
i żaru ciał,
jesteśmy jednym,
jesteśmy ciałem,
jesteśmy duchem
by stać się popiołem.

Lecz nawet wtedy,
dwie drobiny razem
złączy nasz sojusznik
deszcz.

Sen

Czy tylko cisza ma nas ogarniać?
Jej głuchy dźwięk?
On brzmi jak dzwon, dmie jak wiatr,
z całych sił,
porywa Nas, gdzie chce.

A my, bezwładni, bezsilni.
Staramy się iść pod prąd,
choć wiatr wciąż silniejszy,
a my słabsi,
lecz silni sobą, mocni jak nigdy,
stawiamy czoło, idziemy, idziemy.
Dokąd?
Nie wiemy.
Czekamy na znak.
Jest.
To on.
I My.
Znów razem.
Znów szczęśliwi.
To sen?
Nie!
A jednak, to tylko kolejny, cudowny sen.
Więc śpijmy i śnijmy ten sen.