Bo jesteś

Na cienkiej nitce, na cienkiej tafli lodu,
zawsze w napięciu, w ciągłej gotowości,
idę do przodu, idę przed siebie,
zbyt rzadko robiąc przerwy i przystanki.

A przecież mogę usiąść na chwileczkę
by złapać oddech, by pomyśleć troszkę,
by zrobić mój własny rachunek sumienia,
moją własną listę strat i zysków wszystkich.

Na początku drogi rządzi nieświadomość,
na końcu zawsze czeka nieświadomość.
A w czasie drogi radość i zmęczenie,
smutek i zapał, mnóstwo planów jeszcze.

I idę zawsze i muszę uważać
bo lina jest cienka, a lód bardzo kruchy,
morze wzburzone, a rzeka wciąż rwąca,
a woda w niej zimna i orzeźwiająca.

Dlatego jestem, dlatego idę
tak rzadko mogę przystanąć, odpocząć,
i tylko Tobie mogę to powiedzieć
i tylko Tobie zaufać i wierzyć.

Dziękuję więc za to, za to że jesteś,
że mogę zawsze zwrócić się do Ciebie ,
słowem lub milczeniem, na jawie i we śnie,
w radości i smutku, w oceanie myśli.

Harfa

Delikatne jak struny harfy
choć odważne jak palce harfistki
jak dźwięk wydobywający się z ich wspólnej radości – jej myśli.
Ona siada obok instrumentu
gładzi subtelnie brzegi starego zabytkowego drewna,
w które zręczne ręce lutnika wtopiły czterdzieści sześć strun.
Dotyka opuszkami palców każdej z nich
sprawdza, bada z szacunkiem każdy wydobywający się z nich dźwięk
jej myśli jak ich czterdzieści sześć odcieni.
Błądzą nie błądząc.
Milczą nie milcząc.
Płaczą a łzy spływają po strunach harfy.
Ona gra.
Nie widzi nut,
zna melodię na pamięć.
Gra.
Nikt jej nie słyszy
bo to nie taka muzyka
którą można słuchać
bez łez, bez wzruszenia
nikt dzisiaj już nie ma na to czasu.
A ona gra.

To …

Jest takie miejsce
gdzie moje serce jest szczęśliwe
emocje spokojnie dryfują na falach niczym niezmąconych myśli,
a one wygrzewają się na plaży,
która zakwitła pachnącymi fiołkami.
Dookoła panuje piękny lawendowy spokój
z widokiem na morze.
Jego tafla zawsze pieszczona jest przez wiatr,
który mierzwi jej włosy w spienionych falach
rozkosznej igraszki.
Nawet słońce z księżycem choć zawsze osobno
uwielbiają tu przychodzić.
Szepczą do siebie miłosne słowa,
które znam tylko ja.
Wpatrzona w ten spektakl odwiecznej miłości
nieba i ziemi, słońca i księżyca
przymykam oczy i już…
Znów leżę bezpieczna w ciepłej kołderce z kolorów szczęścia.
W pajęczych firanach jak na hamaku kołyszą się sny,
moje kochane sny o nim.
Jest takie miejsce i choć nie ma nazwy,
to jest, istnieje naprawdę.
Zawsze możesz mnie tam odnaleźć,
jeśli tylko zechcesz,
tam na ciebie czekam.
To Twoje ramiona.