Dzika Natura

Piszesz dzikie zwierze, widzę je i zbliżam się.
Nie boje się przechadzać obok niego,
Może to głupota?
Ale coś mi mówi, wewnętrzny głos, że On mnie nie skrzywdzi.

Czasami na mnie patrzy – tak drapieżnie, tak obco.
W oczach ma tyle pytań i tyle żądań,
Czasami łasi się łagodnie i podstawia do głaskania.
Ale nie jest fałszywy – to jego natura.

Ta dzikość jest fascynująca, a zarazem niebezpieczna.
Ale co tam – jego oczy, jego włosy i sprężyste ruchy – dają poczucie siły i opanowania.
Ale potrafi zabrać mnie w magiczny dziki świat, jego świat,
tylko mnie, tylko ja i on i te dymne znaki, które jak latarnia wskazują,
ukrywają, krzyczą a jednocześnie milczą o ich związku.
Dziki i ……….. ona.

Co to za związek? Czy to możliwe?
Chyba nie, ale są razem, czasami się spotykają i próbują , próbują się siebie uczyć.

Oni to wiedzą – ona wie, że On jej nie skrzywdzi, że ją szanuje, na swój dziki sposób, a może …………………, może ………………..???

Wzruszenie

Słucham ze wzruszeniem
Mówisz, że jesteś samotnym białym wilkiem
To prawda.
Słucham i myślę, myślę i słucham.
Ile jeszcze razy będziemy na innych wyspach, na innych lądach?
Nim spotkamy się razem.

W nieistniejącym świecie, w nieistniejącym wymiarze.
Nie dla nas.
Dla nas razem – to osobno.
Osobno, to razem – dla nas.

Biały wilk, samotny, a jednak…
Tak pragnie, tak czuje.
Tyle rozumie,
że czasami zastanawiam się czy,
czy nie zamilknąć,
aby go nie tłamsić, aby go nie ograniczyć
w jego bezgranicznym świecie,
w jego królestwie.

Ale jestem razem z nim,
czuję jak on,
pozwalam ponieść się na jego białym grzbiecie w mgłę,
w dal, bez ograniczeń,
bez leku, bez odwrotu.
I … mam ten sam sen, ten sam sen o gonitwie w dal………………
I cisza, cisza i ten biały wilk w oddali jej sennych marzeń, i ten biały wilk………

Jesienne dni

Za oknem już ciemno,
zagościła jesień,
wiatr strącił liście z drzew.
Cała paleta kolorów przepadła
gdzieś rozwiana wiatrem i myślami serc.

Jestem sama.
To takie przygnębiające.
Wokół mnie rozpościera skrzydła szarość,
a to przecież mój ulubiony kolor!
Ale w palecie barw, do wyboru, nie solo!

Czas się wlecze bez Ciebie!
To niesprawiedliwe!
Ogień się pali na darmo
czeka, roznieca i żali.
A my każde osobno
ja tu a ty gdzieś w oddali.
Jesień i szarość
ogień i pustka.

Jesteś!

A ja tak płonę, tak pragnę.
Jest tak pięknie, jestem sobą.
To takie fascynujące.
Tak rzadko mogę robić co chcę,
Myśleć jak chcę.

Obawa, może strach,
i jego wszystkie odcienie
Bo może źle, bo może tak nie wypada?
Jak długo?

Muszę wyzwolić swój umysł,
Iść na przód i żyć,
Żyć we wszystkich kolorach i odcieniach.
Tak! Krzyczeć – wolność,
Wbrew temu co wolno, co jest przyjęte,
co jest właściwe.

Kocham życie w jego wszystkich odcieniach
i szarość też może być błoga!