Bo wiosną

Bo właśnie wiosną budzą się uczucia,
jak delikatne promienie nieśmiałego słońca,
które rozgrzewa jeszcze zimne policzki
schowane w cieniu zimowej poświaty..

I Ty też to czujesz, twój uśmiech to zdradza,
jakoś cieplej zrobiło się miedzy nami.
Ty jesteś zimowy lecz wiosna
rozgrzewa już serce Twoje i i twarzy kawałek.

Mam wiosenne myśli, a ty letnie plany.
Mam rumieniec na twarzy i znów kilka piegów.
Ty je będziesz liczył i znów się nie zgodzi
ten dziwny rachunek, ta igraszka ze słońcem.

Będziesz je zaznaczał wciąż pocałunkami,
ja będę się śmiała na głos i donośnie,
moje serce w Twoich dłoniach się znajdzie
Twoje w moich spocznie i już tam zostanie.

Na zawsze i wciąż będzie z nami wiosna,
ja będę się śmiała, a ty liczył piegi
małe rude kropki pośród mojej twarzy,
które tak lubisz pieścić w słonecznej altanie.

Zachodni wiatr

Tu już nic nie odnajdziesz, już wszystko znajome.
Nie ma fascynacji, wiosna przeszła w jesień.
Tylko wiatr pozostał ten sam bo zachodni,
tym razem tak chłodny, zimny, nieprzyjazny.

Kiedyś byłaś przystanią, delikatnym westchnieniem,
po dniu męczącym, po burzliwej nocy.
W oknie wciąż palił się płomień,
w oddali dźwięk ciepłych nut płynął wprost z serca do ciebie.

Teraz drzwi są otwarte i okna na oścież.
I choć cisza pozorna zalega po kątach.
Wiatr tu rządzi gdy zechce i przewraca twe myśli
i układa na nowo stary rzeczy porządek.

Już nie jesteś tą wiosną w ciągle żywych kolorach,
rudych jego odcieniach piegowatym porankiem.
Już nie jesteś snów tęczą i uśmiechem gdy smutno,
pozostałaś przykryta grubą zimy skorupą.

Już ptak nie usiądzie na tarasie tekowym,
by zaśpiewać radośnie trel na powitanie.
Już się słońce z księżycem nie umówią na randkę
bo zachodnie im niebo zasłoniło zasłony.

Nieśmiała

I znowu wiatr potrząsa pajęczymi sieciami.
Ma moc huraganu na wzburzonym morzu.
Dla tej delikatności jest niczym wulkan, który gdy wybucha to potrząsa ziemią.

I znów krople deszczu jak łez moich para
wiszą na pajęczych splotach
i drżą jak moja nieśmiała natura
gdy zbliżasz się do mnie po długiej rozłące.

I słońce się w nich przegląda i tęczę w nich widzi,
a wiatr wciąż szaleje dookoła kropli,
one już tu zostaną, i tak zmienią się w perły,
których kolor i połysk przyćmi nawet gwiazdy.

A gdy znowu przybędziesz i będziemy już razem
oddam ci moje perły jak największe skarby,
zachowaj je w sercu, niech tam znajdą miejsce,
niech znajdą mieszkanie dla naszej miłości.