Kiedyś

Kiedyś znów usiądziemy na ławeczce
tej w cieniu ukrytej zacisznym
słońce będzie naszym świadkiem
może księżyc także
czy to się stanie, może tak.
Kiedyś znowu znajdziemy wspólnych
chwil wspólny język
może będzie nam dany
dotyk lekki jak skrzydło wiosennego motyla
co zagubił gdzieś drogę do swojego istnienia.
Zapatrzeni przed siebie, niby obcy, a bliscy
tak okrutnie, że oddech na dwie chwile wstrzymamy.
Ty uśmiechniesz się do mnie
i popatrzysz swoimi smutnie dzikimi oczami,
niby z troską wypowiesz słowa, które nigdy nie miały
światła tego oglądać
niby z łagodnym uśmiechem smutku znów zamilkniesz
na długo,
niby coś powiesz na wpół żartem a serio,
a ja zawstydzona chwilą krótką, upojną
zadumana, szczęśliwa, zaskoczona odpowiem
oczu swoich odbiciem, skrytym serca łoskotem,
który w pieśni spotkania zamilknie
w liściach klonu się schowa.
Kiedyś może spotkamy siebie gdzieś na rozdrożu
dzikie spotka się z płochym
i dokończy się bajka o wiewiórce i wilku
dawno temu zaczęta.
Kiedyś …

CC BY-NC-ND 4.0 Kiedyś by Tania Vilson is licensed under a Creative Commons Attribution-NonCommercial-NoDerivatives 4.0 International License.