Na pajęczynie znów tańczą radosne kropelki październikowego deszczu.
Cały świat moknie pod ciężkim dachem z deszczowych chmur.
Mam całkiem przemoczone włosy.
Uciekam do ciepłego domu, gdzie w zacisznym kącie ktoś rozpalił ogień w kominku,
tak jak by spodziewał się niespodziewanego gościa.
Siadam niepewnie na miękkiej sofie, skóra jest ciepła od płomieni ognia,
otulam się pledem w kratę i swoimi myślami.
Przymykam oczy.
Odpływam na fali ciepłych podmuchów buchającego wciąż czerwono żółtego ogniska.
Widzę tylko Ciebie, przesuwasz się delikatnie, bezszelestnie niczym kot,
tak by mnie nie rozpraszać, nie budzić z objęć błogiego ciepłego wypoczynku.
Jesteś szczęśliwy, nie rozmawiamy, nasze oczy zatapiają się w sobie,
widzą i czują wszystko.
Podchodzisz bliżej, dotykasz nieśmiało moich wilgotnych włosów,
zakręcasz ich pasemka na swoich palcach, oplatają cię jak pajęczyna,
pozostawiając na nich kilka kropelek październikowego deszczu.
Otwieram oczy, jesteś, nie zniknąłeś, jestem w Twoich cudownych ramionach.
Tak mi tu dobrze.
Perełki deszczu by Tania Vilson is licensed under a Creative Commons Attribution-NonCommercial-NoDerivatives 4.0 International License.